strada

 ODSZEDŁ DO WIECZNOŚCI PRAWY CZŁOWIEK,
jeden z założycieli Klubu Inteligencji Katolickiej w Tarnowie i Sekcji Filozofii Człowieka

 

Śp. mgr Stanisław Strada

Życie na ziemi biegnie milowymi krokami. Wytyczona meta po zejściu z tego świata jest na pewno w wieczności. Wierzymy w to, przekonani słowami Zbawiciela: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne. Ja jestem chlebem życia”.

Wartość życia nie polega na wielkości naszych czynów. Zależy natomiast od usposobienia naszej duszy, która inspiruje i przekazuje do realizacji nasze czynności. W kwietniu bieżącego roku przeżyliśmy przejście do wiecznego bytowania z Bogiem naszego najstarszego Kolegi – świętej pamięci mgra Stanisława Strady.

Moja znajomość z Nim sięgała roku 1953. Przeżywaliśmy różne chwile, ucząc w Technikum Chemicznym w Tarnowie-Mościcach. Byłem wtedy po uzyskaniu dyplomu zatrudniony w Zakładach Azotowych. Równocześnie nauczałem elektrotechniki. Urzekała mnie w tych trudnych czasach Jego skromność, pogoda ducha i naprawdę duża doza chrześcijańskiego optymizmu. Cechowała Go przede wszystkim szlachetność w podejściu zarówno do kolegów, a przede wszystkim do uczniów, jak również młodzieży pozaszkolnej, tej która już opuściła szkołę. Każdy mógł liczyć u Niego na pomoc i poradę, mógł przedyskutować problemy pedagogiczne, zawodowe i te trudne, graniczące z intymnością, które niosła wówczas współczesność, tak dotkliwie usiłująca wprowadzić do szkoły strach, ateizację i podporządkowanie idei patriotyzmu zasadom tak zwanego internacjonalizmu. Zaufanie i prawda biły z Jego oblicza. Należał do wyjątkowych osób w gronie nauczycielskim. Dyskutowaliśmy na różne tematy i zgodnie stwierdzaliśmy, że antidotum na współczesne zakłamanie i deatomizację społeczeństwa jest w warunkach Polski jako Ojczyzny tylko możliwość ścisłej współpracy Kościołem i z duchowieństwem. Zasady takie wyniosłem również i ja z domu, i z Dominikańskiej twierdzy naszej Sodalicji Mariańskiej, w której uczestniczyłem podczas studiów w Gliwicach. Doświadczenia z przebytej okupacji niemieckiej były wyznacznikiem sposobu naszego działania. Przeciwdziałanie degeneracji młodego pokolenia
i wypaczaniu charakterów to był dla nas również problemem podstawowy.

Podejście śp. Stanisława Strady było dobrze znane, ubogaconym naprawdę szeregiem darów Ducha Świętego proboszczom Parafii w Mościcach: księdzu prałatowi Stanisławowi Indykowi i później księdzu prałatowi Janowi Recowi. Każdy z nas poświęcał wiele czasu dla młodzieży w pozalekcyjnych kółkach zainteresowań uczniowskich związanych z tematami fizyki i z dziedziny eletrotechniki. Stało się to sposobem do podnoszenia poziomu poznawania tajników wiedzy i przy okazji prowadzenia dyskusji na szersze tematy. Pięć dróg do poznania Boga świętego Tomasza uznaliśmy za najlepszy sposób do pobudzenia myślenia i dedukcji filozoficznej. To najbardziej bezpośredni sposób na poznanie przymiotów Boga przez umysły ścisłe.

Znacznie później dowiedziałem się o bliskich, niemal rodzinnych kontaktach, Stanisława Strady z biskupem Piotrem Bednarczykiem, z którym jeszcze przed wojną dzielili obaj ławę szkolną w Seminarium Nauczycielskim w Tarnowie. Zawsze zadawałem sobie pytanie, jaki przebieg miało życie i formowanie osobowości tego człowieka. Na tematy naszych dróg życiowych mogliśmy mówić jednak znacznie później.

Stanisław Strada urodził się 12 września 1914 roku, w obecnej dzielnicy Tarnowa – Strusinie jako syn Stanisława i Marii z rodziny Dzierwów, w rodzinie chłopskiej. Jego matka zmarła w 1922 roku. Jako dziecko, pracując na roli, uczęszczał do Szkoły Powszechnej przy ul. Kościuszki w Tarnowie. Maprzyrodnią siostrę Janinę z drugiego małżeństwa ojca Stanisława. Ojciec starał się zapewnić wykształcenie Stanisławowi. W roku 1928 rozpoczął naukę w Państwowym Seminarium Nauczycielskim w Tarnowie i ukończył je pięć lat później. W trakcie nauki w seminarium cieszył się ogólną sympatią kolegów i grona nauczycielskiego. Nawiązał nić przyjaźni z Piotrem Bednarczykiem, późniejszym biskupem pomocniczym naszej Diecezji. Przyjaźń przetrwała do śmierci Stanisława Strady.Wtrudnym okresie bezrobocia – w latach trzydziestych – otrzymał posadę nauczyciela w Ogrodzieńcu, a potem w Więcławicach w powiecie miechowskim. Tam prowadził nauczanie w siedmioklasowej szkole podstawowej aż do roku 1942.

W ostatnim roku pracy został nagle zwolniony przez niemieckie władze okupacyjne. Wraca do Tarnowa, do rodziców i ukrywa się w ich zabudowaniach gospodarczych przed policją i gestapo. Opatrzność Boża ustrzegła go również przed łapanką policyjną w Krakowie na dworcu kolejowym.

Po zakończeniu okupacji niemieckiej, w lutym 1945 roku podjął pracę w siedmioklasowej Szkole Podstawowej w Krzyżu koło Tarnowa, a następnie, od września tego roku, otrzymał pracę w szkole w Mościcach. Jego uczniem właśnie w tej szkole był ksiądz profesor Michał Heller, syn szanowanej rodziny Kazimierza i Ireny z Mościc.

Dla podniesienia swoich kwalifikacji podjął w roku 1946/1947 studia na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, uzyskując w 1950 roku z wynikiem bardzo dobrym dyplom magistra filozofii. Podjęte później studium w Łodzi dało mu uprawnienia do nauki fizyki w szkolnictwie średnim. Od 1950 roku podjął pracę nauczyciela fizyki w Technikum Chemicznym w Tarnowie–Mościcach, kontynuując ją do momentu przejścia na emeryturę w 1974 roku. Utrzymywał stały kontakt ze swoją parafią – Świętej Rodziny w Tarnowie.

Ważnym wydarzeniem w Jego życiu było zawarcie 24 grudnia 1945 roku związku małżeńskiego z panną Anastazją Wojtanowską z Tuchowa. Razem wychowali dwóch synów Andrzeja i Marka. Pierwszy ukończył Wydział Architektury na Politechnice Krakowskiej i od lat siedemdziesiątych przebywa w Paryżu, pracując w swoim zawodzie. Drugi ukończył studia na Wydziale Elektrotechniki i Automatyki AGH w Krakowie. Obaj uzyskali tytuły doktorskie. Marek mieszka w Tarnowie, ożenił się, wprowadzając do domu swoich rodziców, małżonkę Barbarę i troje wnuków: Anię, Ewę oraz najmłodszego, obecnie już ośmiolatka, Michała. Dom państwa Stradów był zawsze traktowany przez wszystkich członków rodziny jako Kościół Domowy, włączając w to grono syna Andrzeja przebywającego zagranicą, który nigdy nie utracił więzów rodzinnych z domem, pozostając na obczyźnie głęboko wierzącym katolikiem i wzorowym Polakiem.

Przychodzi rok 1980 i pierwsze przesłanki rodzącej się wolności. Euforia ogólnonarodowa po wyborze na Stolicę Piotrową w październiku 1978 roku naszego rodaka – kardynała Karola Wojtyły. Pierwsza pielgrzymka do Polski papieża Jana Pawła II wzmocniły ducha narodu i w ogólnej radości zdynamizowały poparcie dla nowoutworzonego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”.

„Nie lękajcie się – otwórzcie drzwi Chrystusowi” – brzmiało wołanie papieskie. W listopadzie 1980 roku, wydelegowani przez swoje parafie, zbieramy się, by założyć Klub Inteligencji Katolickiej w Tarnowie. W gronie założycieli spotkałem również Stanisława Stradę. W obecności księdza biskupa Władysława Bobowskiego, księdza Michała Bednarza i księdza Michała Hellera powstał komitet założycielski KIK-u w Tarnowie, który z dużą pomocą śp. arcybiskupa Jerzego Ablewicza, po wielu staraniach, uzyskał rejestrację w styczniu 1981 roku.

Rozpoczęliśmy w KIK działalność na szeroką, jak na ówczesne czasy, skalę w sali Ojców Bernardynów przy ówczesnej ul. Kniewskiego 13. Z entuzjazmem tworzyliśmy zręby naszej nowej organizacji.

Następuje okres stanu wojennego. Współpracujemy i włączamy się działalność Komitetu Pomocy Internowanym i ich rodzin przy Kurii Diecezjalnej naszego Kościoła tarnowskiego. Każdy pomaga na swój sposób. Uczestniczymy w półoficjalnym Instytucie Wyższej Kultury Religijnej. A później wraca do swej działalności KIK.

Do dzisiaj brzmi w naszych uszach głębia słów Stanisława Strady płynąca z opracowań na tematy filozoficzne i teologiczne. Precyzję, estetykę formułowanych słów i zdań podziwialiśmy zawsze. Zebrania Sekcji Filozofii Człowieka naszego Klubu, na których wygłaszał referaty mgr Stanisław Strada, grupowały dużą ilość osób. Każdy wynosił z nich to, co pomagało przemyśleć istotę swego jestestwa oraz pomagało żyć lepiej i godniej, a także pobudzało do dalszej kontemplacji. Korzystając z życzliwości proboszcza Parafii Świętej Rodziny, uzyskaliśmy dla Sekcji Filozofii Człowieka naszego klubu pomieszczenie, studiując dokumenty II Soboru Watykańskiego oraz dzieła kardynała Karola Wojtyły: „Miłość i odpowiedzialność” oraz „ Osoba i czyn”. We wnikliwej analizie dzieł nie brakowało nigdy Stanisława Strady i Mieczysława Fistka, który kilka lat temu odszedł do wieczności. Nastąpił etap wygłaszania referatów. Każdy z nas miał w tym udział, ale czołową postacią był mgr Stanisław Strada.

Wygłosił kilkanaście. Do tych, które utkwiły najbardziej w naszej pamięci, to: „Człowiek i prawda” (1993), „Myśl Karola Wojtyły: Jak dzisiaj rozumieć wolność” (1996), „Pierwsza Pielgrzymka do Polski Jana Pawła II” (1997}, „Patriotyzm w ujęciu Jana Pawła II” (1997). Ostatni referat, zatytułowany: „Być człowiekiem sumienia” (1999) opracowany był zbiorowo. Pan Stanisław rozwinął w tym wypadku szeroko problem życia świętego Jana Sarkanda na tle jego heroizmu.

Trudno pominąć również Jego współpracę z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim oraz z Wyższym Seminarium Duchownym i z PAT w Tarnowie.

Od 1988 roku włączył się w stałą redakcję Gazetki Parafialnej Kościoła Świętej Rodziny. Ilościowa ocena szacunkowa dokonana przez parafię kształtuje się na poziomie stu kilkudziesięciu artykułów filozoficznych oraz z pogranicza religii i psychologii społecznej. W chwili obecnej wspólnie z rodziną, Parafią i KIK-iem zamierzamy zinwentaryzować ten dorobek.

Jego myśli zawarte w opracowaniach pozostaną i będą świadectwem Jego wielkiego wkładu w nową Ewangelizację oraz kształtowania charakterów członków Klubu i społeczności wspólnot miasta Tarnowa..

Odszedł do Pana w Święto Zmartwychwstania Pana Jezusa Chrystusa, 24 kwietnia Roku Jubileuszowego 2000. Kondukt pogrzebowy poprowadził w dniu 28 kwietnia Jego przyjaciel, ksiądz biskup Piotr Bednarczyk.

Drogi Przyjacielu odpoczywaj w pokoju..

 

Roman Hałaciński